A więc jednak PO chce płacić służbom mundurowym za gotowość do wystąpienia przeciw społeczeństwu.

Jako jeden z zaproszonych gości miałem dziś okazję uczestniczyć w bardzo ciekawej debacie studenckiej zorganizowanej przez studentów politologii UW, dotyczącej kwestii kryzysu w UE, możliwości jego przezwyciężania i kierunków rozwoju całego unijnego projektu.

Nie będę się rozpisywał o całości debaty (może kiedy indziej), postaram się jedynie podzielić na gorąco jedną kwestią, która w jej trakcie została poruszona.

Otóż, w trakcie toczącej się dyskusji, w odpowiedzi na zadane pytanie, Pan Poseł Michał Szczerba z PO (przykro mi, że akurat na niego wypadło, ale cóż) raczył wyjaśnić – zupełnie mimowolnie i niezamierzenie - pobudki, które kierowały rządem przy podejmowaniu decyzji o podwyżkach dla służb mundurowych. W tym wyjaśnieniu wskazał między innymi na niezwykle istotną rolę, jaką pełnią wspomniane służby oraz ich ciężką pracę (tu zgadzamy się chyba wszyscy). Co ciekawe jednak, w dalszej części swojej wypowiedzi, dla zilustrowania zagrożeń, przed jakimi muszą owe służby Polski (może raczej PO?) bronić, wskazał Pan Poseł na wydarzenia z dnia 11 listopada 2011 roku (Marsz Niepodległości) oraz powiedział, iż szykują się, cytuję: „kolejne burdy 13 grudnia 2011 roku”.

Szanowni Państwo. Ta informacja, która mogła umknąć w natłoku innych spraw poruszanych tego dnia, jest niebywale ważna dla nas wszystkich. Otóż, wynika z niej jednoznacznie, iż po pierwsze rząd Donalda Tuska i PO uznają patriotyczne demonstracje, jakie organizują polscy obywatele, za „burdy” (zapewne wznoszone tam hasła „Bóg. Honor. Ojczyzna” uznaje się w tych kręgach za mowę nienawiści; cóż, Bogiem PO zajmuje się, kiedy jej wygodnie, i nigdy w pracy, bo zostawia Go za drzwiami biura, jak nakazuje niejaka Kopacz Ewa; o honorze w przypadku PO nie ma co mówić, a ojczyzna zdaje się być jedynie dojną krową lub przedmiotem wymiany). I po drugie, że takie „burdy” (a więc czczenie pamięci ludzi i wydarzeń z naszej bogatej historii) będą zapewne tłumione przy pomocy policji, a może nawet wojska. Co więcej, skoro Pan Poseł już wie, że 13 grudnia 2011 roku będą burdy, to uczestnikom tego marszu (ja nie idę, albowiem nie chcę ugrywać politycznych profitów na takim dniu, ani na konsumowaniu efektów obudzenia ducha patriotycznego przez młodych ludzi z MW i ONR, bo to im należy się teraz udział w tych efektach; będę brał udział w marszu, który odbędzie się 12 grudnia br., którego UPR, wraz z wieloma innymi partiami i środowiskami prawicowymi jest udziałowcem) zalecam wielką ostrożność, gdyż wychodzi na to, że te burdy będą sprowokowane lub, jeśli to się nie uda, zainscenizowane przez wierne rządowi służby (i mówię to szczerze, gdyż w PiS jest szereg osób z którymi łączą mnie przyjazne stosunki).

Najważniejsze w tym wszystkim, co wynika z przytoczonej wypowiedzi, jest jednak to, iż słowami Pana Posła Michała Szczerby PO (nie wątpię, iż przypadkowo, bo takich tajemnic się nie ujawnia) odpowiedziała, dlaczego daje pieniądze na pensje dla policji i wojska. Nie dlatego, aby odbudować zrujnowaną przez siebie armię, nie dlatego, aby pochylić się nad ciężką pracą policji, mającej chronić nas i nasze mienie. Dadzą te pieniądze dlatego, iż po 11 listopada 2011 r. PO i rząd wystraszyły się obywateli, ich siły i determinacji i chcą sobie kupić wierność wspomnianych służb za pieniądze podatników. A ta wierność ma być wykorzystana do tłumienia przejawów patriotycznych odruchów w społeczeństwie i pacyfikowania wszelkich protestów przeciwko polityce rządu, który będzie, schowany za barykadą z policyjnych pałek i tarcz, pustoszył nasze portfele i kupczył naszym krajem wzorem Targowicy (trend wyznaczył już minister Sikorski w Berlinie - czyżby swojej nowej stolicy?). To, co szykuje nam PO, to dyktat pałki rodem z czasów Stanu Wojennego (gen. Jaruzelski spokojnie może jeszcze w tej kwestii coś doradzić rządowi; było nie było to niebywały fachowiec).

I cała nadzieja w tym, że jednak policjanci i żołnierze niższego i średniego szczebla, nie dadzą się kupić władzy jak ich najwyżsi zwierzchnicy, a obywatele wyprzedzą ruch tego rządu i zmiotą go ze sceny politycznej nim będzie za późno.

To wszystko ku wielkiej przestrodze.

 

Dr Bartosz Józwiak

Prezes Unii Polityki Realnej